środa, 11 czerwca 2014

Nine Inch Nails w spodku

Ten wpis, czego okrutnie żałuję :( nie będzie zawierał zdjęć. Będą moje 3 grosze o wczorajszym koncercie w Katowicach ( no musiałam coś napisać, no). Długo czekałam, żeby zobaczyć Reznora na żywo (bo reszta zespołu to dość zmienna jest). Jak dla mnie muzycy spisali się na 6 i energią i profesjonalizmem ale mam niedosyt odnośnie nagłośnienia. Nie wiem czy to wina samej hali (nie mam porównania z innymi koncertami światowej ligi w tym samym miejscu) czy też nie okiełznał tego nadworny akustyk. Moja ciekawość (i brak aparatu w rękach) zaprowadziła mnie nawet pod stanowisko nagłośnieniowca w momencie gdy wydawało mi się, że jest tak niedobrze (na początku koncertu), że powinnam zastać go miotającego się w panice nad mikserem w poszukiwaniu lepszego soundu. Niestety, mistrz hebli spokojnie przyglądał się sytuacji. Tak, momentami był jazgot, zanikał to wokal, to gitara, basu jakby mało za to perkusji w nadmiarze. No dobra żale wylane, potem się przyzwyczaiłam albo było już lepiej.
Repertuar składał się z utworów z różnych okresów działalności, bez nacisku na ostatnią płytę. Ku mojej (i chyba większości polskiej publiczności) uciesze dużo materiału z The Downward Spiral. Gdy przyszła pora na Closer (gdzieś w połowie występu), wznieśliśmy z kolegą (Dżizas dzięki za miłe towarzystwo!) mały toast na cześć i już poleciałam z Trentem, który zdołał mnie kilka razy zmiażdżyć i zbombardować zwłaszcza w kilkuminutowej mega industrialnej klawiszowej solówce. I choć szalał po scenie i zalewał potem to w stosunku do publiki nie był zbyt wylewny - cztery razy (policzyłam :) powiedział thank you. Hmmm może to oznaka zawodowstwa ale ja bym wolała żeby dodał coś od siebie. Niesamowite wrażenie robiła za to oprawa świetlno-wizualna. Wirujące reflektory, jeżdżący we wszystkie strony ogromny ekran z wizualizacjami , high-endowa technika świetnie odrealniająca śląskie ufo. Po półtorej godziny czyli na koniec tylko jeden bis ale za to najlepszy jaki mógł być, po prostu Hurt i już było po wszystkim.
Nastawiałam się na ucztę dźwięków w najlepszym wydaniu i tu trochę się zawiodłam ale to nie przeszkodzi mi dalej uwielbiać Reznora i czekać na kolejny koncert, może np w Arenie Kraków?

Ps. Najbardziej jednak żałuję, że nie mogłam pocić się w fosie pod sceną z aparatkiem w łapie a nie widziałam jeszcze fajnych zdjęć z tego koncertu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz